W bardzo ciekawym miejscu, wśród wzgórz, parków narodowych i w sąsiedztwie Oceanu Spokojnego, w samym sercu stanu Oregon, znajduje się kolejne warte opisania kasyno. To "Wildhorse", ulokowane na obszarze rezerwatu dla Indian z plemienia Umatilla. Punkt ten trudno znaleźć na mapie - wszelkie przewodniki wskazują tylko, że "jest gdzieś blisko autostrady numer 84". Naprawdę można się tu poczuć, jak na ziemiach rdzennych Amerykanów. Jeśli już zjedzie się z drogi, krajobrazy bardziej przypominają te z westernów, niż super-luksusowe alejki Las Vegas. A jednak kasyno prezentuje się całkiem, całkiem.

Otworzyła je korporacja Capital Gaming na początku listopada 1994 roku. Początkowo był to dość skromny ośrodek wypoczynkowy, ale z czasem się rozwinął. W 2002 roku poszerzono jego ofertę o salon do gier, a wkrótce także o salę konferencyjną i średnich rozmiarów hotel (dziś - dwieście pokoi). Pobliskie parki także, w dużej mierze, przysługują się do popularyzowania tego miejsca. Najbliższe zostały częściowo wykorzystane jako pola golfowe. Co ciekawe, blisko kasyna znajduje się również dom kultury plemion indiańskich - lokalnych społeczeństw, takich jak: Umatilla, Cayuse, czy Walla Walla.

O tym, jak przedsięwzięcie zdobywało coraz większe zainteresowanie turystów, niech zaświadczą statystyki. W połowie lat 90. właściciel startował z kapitałem 10 milionów dolarów. Pod koniec pierwszej dekady XXI wieku budżet zbliżył się do 145 milionów, a w ostatnich dwóch latach wynosi już przeszło 190 mln. Nie ma się, co dziwić. Łowcy przygód, miłośnicy przyrody i hazardu, ściągają w Oregonie właśnie do Wildhorse Casino. Gości on rokrocznie około milion osób.

Wyposażenie kasyna to stoły do gier karcianych - w pokera, black jacka (również wariant "Spanish 21"), w kości, a także sala do gry w bingo, ruletkę, stanowiska do loterii keno i ok. 1.200 automatów. Są tu też oczywiście punkty gastronomiczne i mniejsze restauracje. W Wildhorse otworzono jednocześnie muzeum kultury indiańskiej.