SugarHouse zostało jednym z pierwszych pięciu kasyn, któremu przyznano licencję na czerpanie korzyści z gier hazardowych w całym stanie Pensylwania. Otworzono je we wrześniu 2010 roku. Lokalizacja jest naprawdę atrakcyjna. Budynek mieści się tuż nad ujściem rzeki Delaware, która jest naturalną granicą między stanami Pensylwania i New Jersey. Kto jak kto, ale Amerykanie doskonale potrafią zagospodarować wszelkiego typu wybrzeża, porty i przystanie rzeczne.

Nie wszystko jednak od razu układało się po myśli właściciela. Mieszkańcy Filadelfii ostro prostestowali przeciwko temu projektowi, jako "zagrażającemu jakości bytowania na tym terenie". Najwyraźniej nie zależało im na kolejnych tabunach turystów. Ich akcję wspierały także... anty-kasynowe organizacje (ah, ta amerykańska demokracja, stać ich nawet na to, by funkcjonowały w ich kraju takie zbytki). Toczył się w tej sprawie proces. Chodziło przede wszystkim o wybór siedziby kasyna - nad samą rzeką. Sąd wydał jednak pozytywny dla entuzjastów projektu wyrok. Ostatecznie go przeforsowano, budowa przebiegła bez zakłóceń i oto jest. SugarHouse Casino - coś w rodzaju małego portu, hali i centrum rozrywkowego w jednym.

Do "gamblingu" przeznaczono w środku blisko 90 tysięcy m2 (czyli trzy czwarte całej powierzchni). Nie szczędzono kapitału - umieszczono tu m.in. trzy tysiące automatów do gier, co dało jedno z najlepiej wyposażonych pod tym względem miejsc we wszystkich stanach. Opłaciło się. Szacuje się, że do końca 2012 roku SugarHouse przyniesie ponad miliard dolarów zysku. To byłby potężny wynik, biorąc pod uwagę, że takim osiągnięciem (chociaż w krótszym czasie - w skali roku) może się pochwalić zaledwie sześć miejscowości (lub ich obszarów - jak Las Vegas Strip) w całej Ameryce Północnej. Filadelfia nie słynie już zatem tylko z efektownego, zwłaszcza w nocy, rozświetlonego centrum finansowego nad Delaware, czy przecinających rzekę mostów wantowych. Jest tu też jedno z najpopularniejszych na wschodnim wybrzeżu USA kasyn.